czwartek, 3 października 2019

Siewierskie skarby

Bożyczku! Co tu się dzieje? - Bronia wymownie załamała  ręce widząc wnuczęta  z zapałem grzebiące w niedawno posadzonych azaliach.
- Skarbu szukamy, babciu - odkrzyknęła radośnie dziewczynka.
- No pięknie, Natalko tylko dlaczego w moich kwiatach?
- Nigdy nie wiadomo, gdzie taki skarb został ukryty- odpowiedział rezolutnie Adaś
- Oj, nicponie zostawcie moje biedne grządki w spokoju i chodźcie, to wam o siewierskich skarbach opowiem . Bronia zamknęła okno, usadowiła się wygodnie  w bujanym fotelu i czekała, aż pociechy przybiegną. Zjawiły się migiem, jak zawsze, gdy obiecywała opowieść.
- A wiecie  wy, niecnoty , kto to jest Skarbnik?
Znalezione obrazy dla zapytania figura św floriana w siewierzu
figura św Floriana w Siewierzu
Dzieciaki pokręciły głowami przecząco głowami.
- Skarbnik to duch podziemi, co skarbów ukrytych pilnuje. Pojawia się w kopalniach pod postacią sztygara i obchód tuneli czyni. Czasem opuszcza swe podziemne królestwo i rusza na obchód skarbów. Postać chłopa przybiera, ludzi po drodze unika, a jedyne co go wyróżnia , to buty czerwone i laska. Nie zwyczajna laska w której Połowie lśni magiczne światełko. Często widywano na siewierskich traktach, bo jak mówią legendy wiele u nas skarbów ukryto...
Powiadana, że pieniędzy u św. Jana szukać należy. Na rynku siewierskim dwie figury stały: św. Florian i Jan. Razu pewnego z tysiąc ludzi się zebrało. Figurę Jana podnieśli, po czym długo pod nią kopali za skarbami. Nic jednak nie znaleźli. Nie pod pomnikiem a w kościele św. Jana szukać należało. Tam  skarb znalazł sie przy okazji remontu kościoła.  Szczere złoto spoczywało pod stopniami ołtarza i we framugach. Pieniądze te były z czasów wojen napoleońskich bo Napoleon miał w Siewierzu kwaterę. 
Znalezione obrazy dla zapytania Zamkowa  siewierzu
budynek, w którym nocował Napoleon
Do dziś ów budynek stoi na siewierskim rynku.
- Babciu, jak mamy tam szukać skarbu, skoro już go znaleźli?
- Racja, racja... ale są inne, jeszcze nie odkryte skarby w Siewierzu.
- To nam o nich opowiedz babciu! Prosimy!
- Na Kadłubiej Górze...
- Babciu, a czemu góra nazywa się Kadłubia? - przerwała Natalka.
- Natalka, przecież to proste! Tam składali kadłuby samolotów.
Bronia nie mogła powstrzymać śmiechu słysząc to tłumaczenie wnuka.
- A skąd ci to przyszło do głowy Adasiu?
- Samoloty mają kadłuby... dlatego trzymają się w całości i mogą latać - wyjaśnił z dumą chłopiec.
- Masz rację Adasiu, że o kadłuby chodziło, tyle tylko, że nie samolotów... tylko ludzi.
- To ludzie też mają kadłuby? - zdziwił się chłopiec.
- Kadłubami nazywano ciała bez głów. Dawno temu wywożono tam ciała, po egzekucjach, gdy więźniom ścięto głowy... - wtedy zorientowała się, że nie powinna o tym wspominać, ale zaciekawiony chłopiec zapytał:
 - Babciu, a kto te głowy ścinał? I jak?
- Zwano go katem i ... ale to miała być opowieść o skarbach, a nie o egzekucjach.
Więc wielki skarb na górze ukryto. Przynajmniej tak ludzie mówili. Dawno temu żył, gospodarz Majchercyk, który miał pola na górze. Pewnego ranka przekonał się, że ktoś mu w polu 15 metrów szybu wykopał. Zebrali się ludzie ze wsi i sprawdzili tunele. Przeszukali po dwieście metrów w obie strony...
- I co i co? - dopytywały się dzieci z wypiekami na twarzach.
- Nic nie znaleźli, ale przekonani byli, że na Kadłubiej wychodzą tunele z zamku  siewierskiego. A  mnie się  zdaje, że  to  prawda.  A  skoro już  o zamku siewierskim  mowa, to i  tam ponoć skarb ukryty do dziś  leży. Dawniej powiadali, że wystarczy drzwi na zamku  odkopać, by skarb zaleźć . Przed wojną, gdy wielkie bezrobocie panowało, ludzie robili wszystko, by pieniądze zdobyć. W tym czasie, w Siewierzu, żył garncarz Gołuszka, łotr, szelma i kawalarz co się zowie. Raz, aż z Dąbrowy przybył poszukiwacz skarbów. Traf chciał, że wtedy garncarz-kawalarz ukrył się w tajnym przejściu w zamku. Gdy uradowany dąbrowianin znalazł drzwi, chciał po żonę i dzieci wracać, by mu pomogli. Wtedy to wyskoczył Gałuszko w biały płaszcz ubrany… Tak biedaka przeraził, że ten uciekł z zamku. Śmiertelnie przerażony dobiegł do Łysej Góry za Siewierzem. Tam wpadł w rów przydrożny… i zmarł na atak serca.
- Ojej – pisnęła dziewczynka.
Przez chwilę Bronia przypominała sobie, jakie jeszcze zna historie o skarbach.
- Krążyły słuchy, że w lesie – tym co to za Siewierzem rośnie – powstańcy pieniądze ukryli. Dostali rozkaz, by z Czeladzi na Koziegłowy uderzyć. Jednakże tam ruscy już byli, dlatego odział otrzymał rozkaz, by wycofać się na Brynicę. W trakcie odwrotu odział szedł przez Siewierz. Wtedy to, w tym lesie, wszystkie swoje pieniądze zakopali, by mieć pewność, że będą bezpieczne. Potem ruszyli dalej na Brynicę. 
   Gdy się o tym ludzie dowiedzieli, zebrali się niemal wszyscy obywatele Siewierza. Świece zapalili i na klęczkach ruszyli na zamek prosić pana, by las ów im darował . Pan łaskawie do prośby się przychylił. Do dziś najstarsi mieszkańcy Siewierza, przekonani są, że zakopany przez powstańców skarb wciąż tam jest, chodź nikt nie potrafi go odnaleźć, bo go chaszcze zarosły.
-Adaś, a może byśmy do lasu poszli skarbu szukać? – zaproponowała radośnie Natalka.
- O nie kochani - wtrąciła pośpiesznie babcia - sami tam nie pójdziecie bo za daleko. Jutro będzie sobota, rodzicie będą mieć czas, poprosicie żeby poszli z wami i pomogli skarbów szukać. - Widząc niezadowolone miny  dzieci dodała pośpiesznie – jak będziecie szukać wszyscy czworo, to większa szansa, że skarb znajdziecie.
- A teraz jeszcze jedną legendę wam opowiem. O skarbie pod krzyżem ukrytym . Na trasie do Brudzowic , na drodze , którą Szwedzi niegdyś jechali , znajduje się krzyżówka z Siewierza do Zendka. Stoi tam wysoki , gruby dębowy krzyż. Mówiono że tam, skarb ukryty został . Zapalony poszukiwacz skarbów kilkukrotnie  próbował sprawdzić, czy w tej legendzie tkwi ziarnko prawdy. Kilkukrotnie wybierał się tam na poszukiwania. W końcu nawet udał się po radę do wróżki. Rzekła mu, że pieniądze są ukryte w przekopie prosto na południe od krzyża. Ponownie wybrał się do na poszukiwania, tym razem z synem, który miał pilnować, czy nikt nie nadjedzie drogą. Poszukiwacz skarbu się jednak nie dokopał, bo wystraszyło  go dziwne buczenie ...jakby ziemia miała się w tam zapaść .Widocznie skarb był zaklęty i jeśli tylko istnieje , spoczywa tam do dziś .
-Babciu , babciu czy o ten krzyż chodzi, co tu blisko stoi ?-zapytała z nadzieją dziewczynka .       Babcia z uśmiechem skinęła głową.
- Chodź, Natka, będziemy szukać koło krzyża -wykrzykną radośnie chłopiec
- I zobaczymy, czy ten Skarbnik drogą nie idzie !- dodała ochoczo siostrzyczka .
Dzieciaki szybko wybiegły z izby, a Bronia rozsiadła się wygodniej w fotelu, zadowolona , że małe łapserdaki znalazły sobie inną zabawę z dala od azaliowej rabatki.

wynotowali: Dominika, Paweł , Martyna , Julka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz