- Skarbu
szukamy, babciu - odkrzyknęła radośnie dziewczynka.
- No pięknie, Natalko
tylko dlaczego w moich kwiatach?
- Nigdy nie
wiadomo, gdzie taki skarb został ukryty- odpowiedział rezolutnie Adaś
- Oj, nicponie
zostawcie moje biedne grządki w spokoju i chodźcie, to wam o siewierskich skarbach opowiem . Bronia zamknęła okno, usadowiła
się wygodnie w bujanym fotelu i czekała,
aż pociechy przybiegną. Zjawiły się migiem, jak zawsze, gdy obiecywała
opowieść.
- A wiecie wy, niecnoty , kto to jest Skarbnik?
figura św Floriana w Siewierzu |
Dzieciaki
pokręciły głowami przecząco głowami.
- Skarbnik to
duch podziemi, co skarbów ukrytych pilnuje. Pojawia się w kopalniach pod
postacią sztygara i obchód tuneli czyni. Czasem opuszcza swe podziemne
królestwo i rusza na obchód skarbów. Postać chłopa przybiera, ludzi po drodze
unika, a jedyne co go wyróżnia , to buty czerwone i laska. Nie zwyczajna laska
w której Połowie lśni magiczne światełko. Często widywano na siewierskich
traktach, bo jak mówią legendy wiele u nas skarbów ukryto...
Powiadana, że
pieniędzy u św. Jana szukać należy. Na rynku siewierskim dwie figury stały: św.
Florian i Jan. Razu pewnego z tysiąc ludzi się zebrało. Figurę Jana podnieśli,
po czym długo pod nią kopali za skarbami. Nic jednak nie znaleźli. Nie pod
pomnikiem a w kościele św. Jana szukać należało. Tam skarb znalazł sie przy okazji remontu kościoła. Szczere złoto spoczywało pod stopniami
ołtarza i we framugach. Pieniądze te były z czasów wojen napoleońskich bo
Napoleon miał w Siewierzu kwaterę.
budynek, w którym nocował Napoleon |
Do dziś ów budynek stoi na siewierskim
rynku.
- Babciu,
jak mamy tam szukać skarbu, skoro już go znaleźli?
- Racja,
racja... ale są inne, jeszcze nie odkryte skarby w Siewierzu.
- To nam o
nich opowiedz babciu! Prosimy!
- Na
Kadłubiej Górze...
- Babciu, a
czemu góra nazywa się Kadłubia? - przerwała Natalka.
- Natalka,
przecież to proste! Tam składali kadłuby samolotów.
Bronia nie
mogła powstrzymać śmiechu słysząc to tłumaczenie wnuka.
- A skąd ci
to przyszło do głowy Adasiu?
- Samoloty
mają kadłuby... dlatego trzymają się w całości i mogą latać - wyjaśnił z dumą
chłopiec.
- Masz rację
Adasiu, że o kadłuby chodziło, tyle tylko, że nie samolotów... tylko ludzi.
- To ludzie
też mają kadłuby? - zdziwił się chłopiec.
- Kadłubami
nazywano ciała bez głów. Dawno temu wywożono tam ciała, po egzekucjach, gdy
więźniom ścięto głowy... - wtedy zorientowała się, że nie powinna o tym wspominać,
ale zaciekawiony chłopiec zapytał:
- Babciu, a kto te głowy ścinał? I jak?
- Zwano go
katem i ... ale to miała być opowieść o skarbach, a nie o egzekucjach.
Więc wielki
skarb na górze ukryto. Przynajmniej tak ludzie mówili. Dawno temu żył, gospodarz
Majchercyk, który miał pola na górze. Pewnego ranka przekonał się, że ktoś mu w
polu 15 metrów szybu wykopał. Zebrali się ludzie ze wsi i sprawdzili tunele.
Przeszukali po dwieście metrów w obie strony...
- I co i co?
- dopytywały się dzieci z wypiekami na twarzach.
- Nic nie
znaleźli, ale przekonani byli, że na Kadłubiej wychodzą tunele z zamku siewierskiego. A mnie się
zdaje, że to prawda.
A skoro już o zamku siewierskim mowa, to i
tam ponoć skarb ukryty do dziś
leży. Dawniej powiadali, że wystarczy drzwi na zamku odkopać, by skarb zaleźć . Przed wojną, gdy
wielkie bezrobocie panowało, ludzie robili wszystko, by pieniądze zdobyć. W tym
czasie, w Siewierzu, żył garncarz Gołuszka, łotr, szelma i kawalarz co się
zowie. Raz, aż z Dąbrowy przybył poszukiwacz skarbów. Traf chciał, że wtedy
garncarz-kawalarz ukrył się w tajnym przejściu w zamku. Gdy uradowany
dąbrowianin znalazł drzwi, chciał po żonę i dzieci wracać, by mu pomogli. Wtedy
to wyskoczył Gałuszko w biały płaszcz ubrany… Tak biedaka przeraził, że ten
uciekł z zamku. Śmiertelnie przerażony dobiegł do Łysej Góry za Siewierzem. Tam
wpadł w rów przydrożny… i zmarł na atak serca.
- Ojej –
pisnęła dziewczynka.
Przez chwilę
Bronia przypominała sobie, jakie jeszcze zna historie o skarbach.
- Krążyły
słuchy, że w lesie – tym co to za Siewierzem rośnie – powstańcy pieniądze
ukryli. Dostali rozkaz, by z Czeladzi na Koziegłowy uderzyć. Jednakże tam ruscy
już byli, dlatego odział otrzymał rozkaz, by wycofać się na Brynicę. W trakcie
odwrotu odział szedł przez Siewierz. Wtedy to, w tym lesie, wszystkie swoje
pieniądze zakopali, by mieć pewność, że będą bezpieczne. Potem ruszyli dalej na
Brynicę.
Gdy się o tym ludzie dowiedzieli, zebrali
się niemal wszyscy obywatele Siewierza. Świece zapalili i na klęczkach ruszyli
na zamek prosić pana, by las ów im darował . Pan łaskawie do prośby się
przychylił. Do dziś najstarsi mieszkańcy Siewierza, przekonani są, że zakopany
przez powstańców skarb wciąż tam jest, chodź nikt nie potrafi go odnaleźć, bo
go chaszcze zarosły.
-Adaś, a
może byśmy do lasu poszli skarbu szukać? – zaproponowała radośnie Natalka.
- O nie
kochani - wtrąciła pośpiesznie babcia - sami tam nie pójdziecie bo za daleko.
Jutro będzie sobota, rodzicie będą mieć czas, poprosicie żeby poszli z wami i
pomogli skarbów szukać. - Widząc niezadowolone miny dzieci dodała pośpiesznie – jak będziecie
szukać wszyscy czworo, to większa szansa, że skarb znajdziecie.
- A teraz
jeszcze jedną legendę wam opowiem. O skarbie pod krzyżem ukrytym . Na trasie do
Brudzowic , na drodze , którą Szwedzi niegdyś jechali , znajduje się krzyżówka
z Siewierza do Zendka. Stoi tam wysoki , gruby dębowy krzyż. Mówiono że tam,
skarb ukryty został . Zapalony poszukiwacz skarbów kilkukrotnie próbował sprawdzić, czy w tej legendzie tkwi
ziarnko prawdy. Kilkukrotnie wybierał się tam na poszukiwania. W końcu nawet
udał się po radę do wróżki. Rzekła mu, że pieniądze są ukryte w przekopie
prosto na południe od krzyża. Ponownie wybrał się do na poszukiwania, tym razem
z synem, który miał pilnować, czy nikt nie nadjedzie drogą. Poszukiwacz skarbu
się jednak nie dokopał, bo wystraszyło
go dziwne buczenie ...jakby ziemia miała się w tam zapaść .Widocznie
skarb był zaklęty i jeśli tylko istnieje , spoczywa tam do dziś .
-Babciu , babciu
czy o ten krzyż chodzi, co tu blisko stoi ?-zapytała z nadzieją dziewczynka
. Babcia z uśmiechem skinęła głową.
- Chodź, Natka,
będziemy szukać koło krzyża -wykrzykną radośnie chłopiec
- I zobaczymy,
czy ten Skarbnik drogą nie idzie !- dodała ochoczo siostrzyczka .
Dzieciaki szybko
wybiegły z izby, a Bronia rozsiadła się wygodniej w fotelu, zadowolona , że
małe łapserdaki znalazły sobie inną zabawę z dala od azaliowej rabatki.
wynotowali: Dominika, Paweł , Martyna , Julka
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz